Było sobie pewne małżeństwo Magda i Jurek. Mieli oni dwoje dzieci Wiktora i Paule. Wiktor zrobiłby aby cała jego rodzina była szczęśliwa ale pewnego dnia coś się stało. Wiktor wrócił i od razu poszedł do siebie do pokoju. Zmartwiona Paula poszła do niego ale on ciągle mówił,że wszystko dobrze tylko musi pomyśleć ale żeby się o niego nie martwiła. Przez kilka dni Wiktor taki był aż w końcu Paula spytała co z nim i ma być szczery. Powiedział,że jego przyjaciółka popełniła samobójstwo i on chciałby wiedzieć dlaczego. Paula postanowiła pomóc bratu. Oboje przez dłuższy czas szukali powodu dla którego Majka-tak sie nazywała przyjaciółkq Wiktora-popełniła samobójstwo.
Pewnego dnia gdy Paula wracała ze szkoły podbiegł do niej brat Majki Rafał.
-Muszę cię o coś spytać?-zaczął mówić wysoki blądyn-Czy to ty i twój brat szukacie powodu śmierci mojej siostry? Bo słyszałem od kolegi.
-Tak ale ja to robie dla brata wiesz?
-No rozumiem i masz daje ci to.
-Co to?
-No wiesz powody samobójcze mojej sis i dopiero je znalazłem bo jak bym wcześniej wiedział to bym powstrzymał ją.
-Rozumiem i dziękuje ;-)
-Dobra lece pa
-Pa.
W domu Paula z Wiktorem przejrzeli te nagrania i się wkurzyli. Okazało się,że Majka zerwała ze swoim byłym chłopakiem a on nasłał na nią jakiś facetów by ją zgwałcili i nagrali. I jak parę osób się o tym dowiedziało to dziewczyna tak się załamała że popełniła samobójstwo.
-Zabije jak spotkam jej byłego!!!!-Krzyczał Wiktor-Jak on mógł??!!!!
-Wiktor wiem,że cię to boli,ponieważ ją kochałeś ale ten drań...-Zaczęła Paula-On wyjechał dwa dni temu za granicę. Nie znajdziesz go.
Wiktor miał łzy w oczach. Kochał bardzo Majkę a teraz znów jest sam,bo jakiś pajac był zazdrosny i nasłał bandytów na jego dziewczynę.
**********
Pięć miesięcy później.
Wiktor pogodził się już z tym co się stało ale nadal pamięta. Dzięki siostrze i rodzicom zrozumiał,że nie może rozpamiętywać,bo to jej życia nie wróci. Razem z rodziną przeprowadził się do innego miasta i zaczęli wszystko od nowa. Znalazł nową dziewczynę ale zawsze będzie pamiętał o Majce. Co jakiś czas jeździ do starego miasta i kładzie kwiaty na grób zmarłej dziewczyny.
wtorek, 25 sierpnia 2015
środa, 8 lipca 2015
Złe co się dobrze kończy
Do Warszawy dwa tygodnie temu przeprowadziła się siedemnastoletnia dziewczyna razem z tatą. Jej mama zginęła dwa lata temu w wypadku. Dziewczyna ma na imię Klaudia, ma długie czarne włosy i brązowe oczy. Jak jej mama żyła to była radosną dziewczyną, miała bardzo dużo przyjaciół i była optymistką ale po śmierci mamy stała się pesymistką, odrzucała od aiebie ludzi i ciągle chodziła smutna. Jakieś trzy tygodnie temu była po pierwszej próbie samobójczej ale lekarzom udało się ją uratować. Jej ojciec myślał,że w Krakowie dziewczyna nie będzie potrafiła wytrzymać,bo we wszystkich miejscach do których chodziła miała fajne wspomnienia z mamą i tęsknota pchnęła ją do tego,że nie chciała już żyć więc postanowił,że zabierze ją do Warszawy. Tam zapisał ją do szkoły. Klaudia w dalszym ciągu nie widziała sensu życia. Coraz częściej się cięła i paliła,bo nie mogła wytrzyma tego wszystkiego. Pewnego wieczoru do jej pokoju przyszedł jej tato, usiadł i zaczął do niej mówić
- Klaudia...Ja wiem,że ciężko ci bez mamy...Uwierz,że mi jej też brakuje ale musimy żyć dalej. Ona nie chciałaby,żebyś była nieszczęśliwa. Musisz wychodzić do ludzi.
-Wiem tato ale strasznie mi brakuje mamy i nawet nie mam z kim porozmawiać.
-Masz mnie.
-Wiem ale to nie to samo co rozmowa z kobietą.
-Będzie dobrze tylko musisz się pogodzić z tym,że mamy przy nas nie ma.-Mówiąc to przytulił córkę a łzy zaczeły mu apływać po policzku. Przetarł je szybko by córka nie widziała ich.- Straciłem kobietę,którą kochałem. Nie chce atracić też córki,bo nie przeżyje tego.
-Przepraszam,że wtedy mało co mnie nie straciłeś. Nie powtórzy się to więcej.
Po godzinie rozmawiania z córką wyszedł z jej pokoju i poszedł do swojego pokoju. Klaudia dopiero zrozumiała jak bolesne to było dla jej taty i wie,że musi zacząć żyć dalej.
Po dwóch tygodniach Klaudia zaczęła z kimś rozmawiać. Tą osobą był Filip. Spędzali dużo czasu aż w końcu wyznał jej miłość. On też dla niej dużo znaczył po tych paru miesiącaxh odkąd się poznali więc zostali parą. W szkole postanowili zrobić wycieczkę do Krakowa na tydzień. Klaudia nie zwracała uwagi na to gdzie ta wycieczka jest. Dopiero będąc w Krakowie pomyślała,że mogła słuchać co mówią na temat miejsca wycieczki. No i wszystkie wspomnienia wróciły. Ona znów zaczęła się ciąć. Filip w końcu postawił jej warunek albo przestanie palić i się ciąć albo z nią zerwie. Ona była tak zrozpaczona,że wykrzyknęła mu,że on nic nie rozumie,że nie wie jak to jest stracić mamę bo jakiś debil jechał za szybko i stuknął jej mamę w bok samochodu z całej siły. Krzyczała to płacząc a potem pobiegła. Filip pobiegł za nią. Dogonił ją dopiero wtedy gdy była na moście.
-Klaudia...Proszę nie rób tego. Rozumiem cię. Możesz na mnie liczyć. Pomyśl o swoim tacie.
Dopiero to ostatnie zdanie sprawiło,że rozpłakana podeszła do niego i się wtuliła.
-Brakuje mi mamy.
-Wiem to kochanie. Masz mnie i tatę.
-Dziękuje.
Trzy miesiące później Klaudia znów postanowiła pojechać do Krakowa aby położyć kwiaty na grobie mamy. Był z nią Filip. Mimo,że Klaudia tęskniła za mamą to zaczęła żyć normalnie. Była szczęśliwa,bo miała sobie Filipa,który ją kochał i wspierał.
poniedziałek, 4 maja 2015
sen cz.2
Minęło cztery miesiące odkąd trafiłam do tego świata. Myślałam,że to co w nim usłyszałam to bajki ale przekonałam się,że wszystko było prawdą....
Był to słoneczny, sobotni dzień gdy stałam nad jeziorem razem z Patrykiem. Usłyszeliśmy trzepot skrzydeł. W naszym kierunku leciały dwa smoki fioletowy i czarny. Fioletowy stanął koło mnie a drugi koło Patryka.
-To ty jesteś moją właścicielką-przemówił do mnie fioletowy smok.
-Jak to możliwe? Jak wogóle się nazywasz?
-Jestem Layla. Gdy tu trafiłaś na twojej skórze zrobił się specjalny znak przez którego dotknięcie możesz mnie wezwać o każdej porze.
-Po co tutaj są smoki?
-To ty nic nie wiesz?
-A co mam wiedzieć?
-Przed laty a dokładnie pięć tysięcy lat gdy na tej ziemi były pierwsze smoki trafił się jeden ogromny smok. Należy on do Tecny. Ona jest bardzo złą kobietą. Zaczęła się sprzeciwiać wszystkim i doszło tu do walki czyli starcia smoków. Jednej osobie udało się osłabić smoka a Tecna trafiła na odludzie tej krainy. My jesteśmy po to aby walczyć jak znów dojdzie do starcia.
-Ale czy da się ją zniszczyć?
-Da ale trzeba zabić jej smoka. Będzie ciężko. Smok Tecny jest jeszcze osłabiony ale nie wiadomo kiedy znów się pojawią w naszej części ale czuje,że nie będzie łatwo.
Długo tak mi Layla opowiadała aż zachciało mi się spać i ona to wyczuła. Okryła mnie swoim skrzydłem i zasnęłam. Gdy się obudziłam zabrałyśmy się ze smoczycą do pracy, bo muszę się nauczyć latać, jak ją wezwać i odkryć swoją moc,bo każdy ją w tym świecie posiada. Patryk,który uczył się razem ze mną nawet nie zauważył,że w pewnym momencie stał się dla mnie bardzo bliski. Powiedziałam mu o tym gdy przy lądowaniu wleciałam w jego ramiona. Był szczęśliwy,bo mu się spodobałam....
Ciąg dalszy nastąpi xD
Był to słoneczny, sobotni dzień gdy stałam nad jeziorem razem z Patrykiem. Usłyszeliśmy trzepot skrzydeł. W naszym kierunku leciały dwa smoki fioletowy i czarny. Fioletowy stanął koło mnie a drugi koło Patryka.
-To ty jesteś moją właścicielką-przemówił do mnie fioletowy smok.
-Jak to możliwe? Jak wogóle się nazywasz?
-Jestem Layla. Gdy tu trafiłaś na twojej skórze zrobił się specjalny znak przez którego dotknięcie możesz mnie wezwać o każdej porze.
-Po co tutaj są smoki?
-To ty nic nie wiesz?
-A co mam wiedzieć?
-Przed laty a dokładnie pięć tysięcy lat gdy na tej ziemi były pierwsze smoki trafił się jeden ogromny smok. Należy on do Tecny. Ona jest bardzo złą kobietą. Zaczęła się sprzeciwiać wszystkim i doszło tu do walki czyli starcia smoków. Jednej osobie udało się osłabić smoka a Tecna trafiła na odludzie tej krainy. My jesteśmy po to aby walczyć jak znów dojdzie do starcia.
-Ale czy da się ją zniszczyć?
-Da ale trzeba zabić jej smoka. Będzie ciężko. Smok Tecny jest jeszcze osłabiony ale nie wiadomo kiedy znów się pojawią w naszej części ale czuje,że nie będzie łatwo.
Długo tak mi Layla opowiadała aż zachciało mi się spać i ona to wyczuła. Okryła mnie swoim skrzydłem i zasnęłam. Gdy się obudziłam zabrałyśmy się ze smoczycą do pracy, bo muszę się nauczyć latać, jak ją wezwać i odkryć swoją moc,bo każdy ją w tym świecie posiada. Patryk,który uczył się razem ze mną nawet nie zauważył,że w pewnym momencie stał się dla mnie bardzo bliski. Powiedziałam mu o tym gdy przy lądowaniu wleciałam w jego ramiona. Był szczęśliwy,bo mu się spodobałam....
Ciąg dalszy nastąpi xD
piątek, 3 kwietnia 2015
Sen cz.1
To było późno w nocy. Nie moglam spać więc usiadłam przy komputerze. Weszłam na facebooka z myślą, że może ktoś z moich przyjaciół nie śpi. Myliłam się, nikogo nie było. Wstalam więc i idąc długim, ciemnym korytarzem doszłam do drzwi mojej łazienki ale gdy je otworzyłam znalazłam się jakby na jakieś łące. Było tam jezioro, parę drzew. A przy jeziorze stał jakiś chłopak. Miał krótkie, czarne włosy,które porozrzucane były w każdym kierunku. Jego oczy były czarne. Był po prostu przystojny. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł bliżej.
Zaczął mnie wypytywać o imię, wiek, jak tu trafiłam. Przy okazji dowiedziałam się, że ma na imię Patryk i że jest z mojego wieku. Gadaliśmy długo o wszystkim co się dało. Mamy bardzo dużo ze sobą wspólnego.
Gdy sobie rozmawialiśmy nagle zaczęło padać. Biegliśmy ile sił w nogach by znaleźć jakieś schronienie. Dotarliśmy do jakiegoś domku przed którym spała jakaś dziewczyna. Deszcz na nią nie padał bo była pod dachem więc ja z Patrykiem też stanęliśmy.
Minęło pół godziny nim ona się obódziła. Zaprosiła nas do domu. Dowiedzieliśmy się, że nazywa się Kira. Miała w domu smoka. Przestraszyłam się gdy go zobaczyłam ale Kira mówi,że on nie jest straszny i że każdy ma tu smoka. Zdziwiło mnie to, bo skoro każdy ma to dlaczego ja i Patryk nie mamy? Odpowiedź dostałam chwilę później, bo okazuje się, że gdy ktoś trafia do tego świata rodzi się smok a gdy będzie już gotowy aby mieć właściciela na ręcy osoby którą wybierze smok zrobi się specjalne znamię i wtedy smok wie dokąd iść. Ale zasmuciło mnie to,że powiedziała, że jeśli smok zginie człowiek tylko odczuje jego brak ale jak człowiek zginie to smok również.
W tym świecie człowiek i smok są sobie bardzo potrzebni. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam ale to tylko kwestia czasu.........
----------------------------------------
Witajcie. Przepraszam,że dawno nic nie pisałam. Skąd pomysł na opowiadanie? Otóż jest to trochę mój sen a trochę mojej fantazji. W pewnym sensie pasuje to opowiadanie,bo tu też będzie miłość.
Zaczął mnie wypytywać o imię, wiek, jak tu trafiłam. Przy okazji dowiedziałam się, że ma na imię Patryk i że jest z mojego wieku. Gadaliśmy długo o wszystkim co się dało. Mamy bardzo dużo ze sobą wspólnego.
Gdy sobie rozmawialiśmy nagle zaczęło padać. Biegliśmy ile sił w nogach by znaleźć jakieś schronienie. Dotarliśmy do jakiegoś domku przed którym spała jakaś dziewczyna. Deszcz na nią nie padał bo była pod dachem więc ja z Patrykiem też stanęliśmy.
Minęło pół godziny nim ona się obódziła. Zaprosiła nas do domu. Dowiedzieliśmy się, że nazywa się Kira. Miała w domu smoka. Przestraszyłam się gdy go zobaczyłam ale Kira mówi,że on nie jest straszny i że każdy ma tu smoka. Zdziwiło mnie to, bo skoro każdy ma to dlaczego ja i Patryk nie mamy? Odpowiedź dostałam chwilę później, bo okazuje się, że gdy ktoś trafia do tego świata rodzi się smok a gdy będzie już gotowy aby mieć właściciela na ręcy osoby którą wybierze smok zrobi się specjalne znamię i wtedy smok wie dokąd iść. Ale zasmuciło mnie to,że powiedziała, że jeśli smok zginie człowiek tylko odczuje jego brak ale jak człowiek zginie to smok również.
W tym świecie człowiek i smok są sobie bardzo potrzebni. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam ale to tylko kwestia czasu.........
----------------------------------------
Witajcie. Przepraszam,że dawno nic nie pisałam. Skąd pomysł na opowiadanie? Otóż jest to trochę mój sen a trochę mojej fantazji. W pewnym sensie pasuje to opowiadanie,bo tu też będzie miłość.
czwartek, 26 lutego 2015
Historia Pewnego Motocyklisty
No i jest xD Obiecałam,że w końcu coś napisze. Tak wpadło mi takie opowiadanie do głowy gdyż bardzo polubiłam piosenki Verby ale zresztą oceniajcie sami czy podoba się czy nie :D
_________________________________________________________________________________
Był ciepły,czerwcowy poranek. Dominik-blondyn o niebieskich oczach,wysoki i dobrze zbudowany. Jechał swoją Yamahą do dziewczyny aby zabrać ją do restauracji. Gdy dojechał na miejsce i zapukał do drzwi otworzyła mu Ewelina-piękna,wysoka, czarnowłosa o zielonych oczach. Ubrana była w białą, sięgającą do kolan sukienkę. Gdy Dominik ją zobaczył pocałował ją mocno przytulając. Dał jej kask i oboje ruszyli. Parę minut później byli koło restauracji. Weszli do środka i usiedli przy stoliku. Zamówili sobie obiad i soki. On nie brał alkoholu ,bo prowadzi.
Po obiedzie dziewczyna poszła do toalety a chłopak w tym czasie przyszykował się do tego by się jej oświadczyć. Ewelina wyszła z toalety i usiadła przy stoliku i piła dalej sok. Była szczęśliwa. Nagle zaczęła grać orkiestra. Dominik klęknął przed nią i zapytał czy zostanie jego żoną. Zgodziła się. To był piękny dzień.
Parę miesięcy później ślub. Ona w pięknej, białej sukni szła tuż przed ołtarz. Po uroczystej mszy gdzie zostali połączeni węzłem małżeńskim odbyło się wesele. Wszyscy bawili się doskonale. Wszystko było cudowne.
Później mieszkali wspólnie. On pracował ona również. Ich życie było cudowne. Pewnego dnia gdy Dominik wrócił do domu zobaczył jego żonę siedzącą na kanapie trzymającą coś w ręku. Okazało się,że Ewelina jest w ciąży. Dominik był szczęśliwy. Marzył aby mieć dziecko.
Dziewięć miesięcy później na świecie był ich mały synek. Nazwali go Bartek. Dziadkowie dziecka byli szczęśliwi,że mają takiego wnuka. Parę tygodni później Dominik chciał aby Ewelina wybrała się z nim na zabawę a dziecko,żeby zostawić u jej rodziców,którzy mieszkają niedaleko. Ona nie chciała więc wyszła z tego awantura. Chłopak wyszedł z domu i pojechał motorem do pubu znajdującego się dwadzieścia kilometrów od miejscowości w której mieszkali. Zalany w trupa postanowił wrócić do domu. Siadł na motor. Kumple mówili mu by nie wracał do domu,bo jest pijany ale on się uwziął,że musi przeprosić żonę. Jechał bardzo szybko. Była noc i on był pijany więc nie zauważył ciężarówki. Motor był bardzo rozwalony a on poleciał parę metrów od rozwalonego motoru. Jakiś szesnastoletni chłopak przechodząc obok tego miejsca zadzwonił po pogotowie i policje. Dominik trafił do szpitala. Jest w śpiączce. Ewelina jak się o tym dowiedziała to zostawiła na jakiś czas Bartka z rodzicami a sama siedziała koło łóżka Dominika i płakała codziennie prosząc by się obudził. Nagle lekarz powiedział jej,że jego serce przestaje bić. Ona podpisała jakieś dokumenty dotyczące tego,że jest dawcą. Wsiadła na jakiś motor i ruszyła. Jechała tak szybko,że uderzyła w drzewo. Umarła. Po paru tygodniach Dominik się obudził. W szpitalu powiedzieli mu co się stało z Eweliną. Chłopak był załamany ale nie mógł się zabić,bo wie,że ma synka ,który go będzie teraz bardzo potrzebował. Nie był zły na Ewelinę ale wolał aby to on zginął a nie ona. Po wyjściu ze szpitala bardzo często odwiedzał grób żony a gdy Bartek skończył pięć lat on również z tatą przychodził. Całej prawdy dowiedział się dopiero gdy skończył szesnaście lat a niewiele później stracił ojca,który znów wrócił do jeżdżenia motorem. Bartek był na tyle przerażony,że nie chciał nigdy motoru ani na chwilę siąść gdy jego kumple chcieli aby się ścigali ale nie mieli do niego żalu gdyż wiedzieli co się stało w jego życiu.
_________________________________________________________________________________
Był ciepły,czerwcowy poranek. Dominik-blondyn o niebieskich oczach,wysoki i dobrze zbudowany. Jechał swoją Yamahą do dziewczyny aby zabrać ją do restauracji. Gdy dojechał na miejsce i zapukał do drzwi otworzyła mu Ewelina-piękna,wysoka, czarnowłosa o zielonych oczach. Ubrana była w białą, sięgającą do kolan sukienkę. Gdy Dominik ją zobaczył pocałował ją mocno przytulając. Dał jej kask i oboje ruszyli. Parę minut później byli koło restauracji. Weszli do środka i usiedli przy stoliku. Zamówili sobie obiad i soki. On nie brał alkoholu ,bo prowadzi.
Po obiedzie dziewczyna poszła do toalety a chłopak w tym czasie przyszykował się do tego by się jej oświadczyć. Ewelina wyszła z toalety i usiadła przy stoliku i piła dalej sok. Była szczęśliwa. Nagle zaczęła grać orkiestra. Dominik klęknął przed nią i zapytał czy zostanie jego żoną. Zgodziła się. To był piękny dzień.
Parę miesięcy później ślub. Ona w pięknej, białej sukni szła tuż przed ołtarz. Po uroczystej mszy gdzie zostali połączeni węzłem małżeńskim odbyło się wesele. Wszyscy bawili się doskonale. Wszystko było cudowne.
Później mieszkali wspólnie. On pracował ona również. Ich życie było cudowne. Pewnego dnia gdy Dominik wrócił do domu zobaczył jego żonę siedzącą na kanapie trzymającą coś w ręku. Okazało się,że Ewelina jest w ciąży. Dominik był szczęśliwy. Marzył aby mieć dziecko.
Dziewięć miesięcy później na świecie był ich mały synek. Nazwali go Bartek. Dziadkowie dziecka byli szczęśliwi,że mają takiego wnuka. Parę tygodni później Dominik chciał aby Ewelina wybrała się z nim na zabawę a dziecko,żeby zostawić u jej rodziców,którzy mieszkają niedaleko. Ona nie chciała więc wyszła z tego awantura. Chłopak wyszedł z domu i pojechał motorem do pubu znajdującego się dwadzieścia kilometrów od miejscowości w której mieszkali. Zalany w trupa postanowił wrócić do domu. Siadł na motor. Kumple mówili mu by nie wracał do domu,bo jest pijany ale on się uwziął,że musi przeprosić żonę. Jechał bardzo szybko. Była noc i on był pijany więc nie zauważył ciężarówki. Motor był bardzo rozwalony a on poleciał parę metrów od rozwalonego motoru. Jakiś szesnastoletni chłopak przechodząc obok tego miejsca zadzwonił po pogotowie i policje. Dominik trafił do szpitala. Jest w śpiączce. Ewelina jak się o tym dowiedziała to zostawiła na jakiś czas Bartka z rodzicami a sama siedziała koło łóżka Dominika i płakała codziennie prosząc by się obudził. Nagle lekarz powiedział jej,że jego serce przestaje bić. Ona podpisała jakieś dokumenty dotyczące tego,że jest dawcą. Wsiadła na jakiś motor i ruszyła. Jechała tak szybko,że uderzyła w drzewo. Umarła. Po paru tygodniach Dominik się obudził. W szpitalu powiedzieli mu co się stało z Eweliną. Chłopak był załamany ale nie mógł się zabić,bo wie,że ma synka ,który go będzie teraz bardzo potrzebował. Nie był zły na Ewelinę ale wolał aby to on zginął a nie ona. Po wyjściu ze szpitala bardzo często odwiedzał grób żony a gdy Bartek skończył pięć lat on również z tatą przychodził. Całej prawdy dowiedział się dopiero gdy skończył szesnaście lat a niewiele później stracił ojca,który znów wrócił do jeżdżenia motorem. Bartek był na tyle przerażony,że nie chciał nigdy motoru ani na chwilę siąść gdy jego kumple chcieli aby się ścigali ale nie mieli do niego żalu gdyż wiedzieli co się stało w jego życiu.
sobota, 24 stycznia 2015
Przyjaźń
http://in-the-pursuit-of-dreams-by-vanilla.blogspot.com/ to jest mój nowy blog. Mało co na nim jest ale coś jest. Chcę was przeprosić że nic tu nie dodaje. Dlatego dziś mam dla was nowe opowiadanie :)
Było sobie dwóch kumpli. Znali się od małego. Lecz pewnego dnia gdy jeden z nich przyszedł od przyjaciela dowiedział się,że on i jego rodzina wyprowadzają się. To był dla niego szok. Poszedł do siebie do pokoju i zadzwonił do przyjaciela.
-Paweł.- Powiedział Bartek.-Nie wiesz nawet co się stało...To straszne...
-Co się stało?
-Wyprowadzam się...
-Ale jak to? mieliśmy takie same plany, wszystko już zaczęliśmy realizować.
-Wiem i za to przepraszam...Nie miałem pojęcia..
-Jest mi przykro...Kiedy wyjeżdżacie?
-Za dwa dni.
-Spotkajmy się jutro koło placu.
-Dobra będę..Do zobaczenia.
Rozłączyli się. Bartek był załamany. Nie chciał stracić kumpla a wiedział,że straci jeśli wyjedzie. Nie może na to pozwolić.
Rano Bartek i Paweł spotkali się koło placu.
-To co robimy?-Zapytał Bartek
-Słuchaj ty nie możesz wyjechać.
-Nawet nie chce.
-Kumplujemy się od małego...Tyle wspólnych przeżyć...Nie możesz im się postawić?
-Nie mogę,,,Wybacz mi.
-Czyli jednak chcesz wyjechać...No spoko to pa może się kiedyś zobaczymy.
-Nie chcę odjeżdżać!!!
-Bez względu ile cię nie będę widział, pamiętaj, nigdy nie znajdę sobie innego przyjaciela.
-Ja też.
Chłopcy się przytulili i pożegnali. Bartek wrócił smutny i przygnębiony.
-Bartuś, znajdziesz nowych przyjaciół.
-Nie chce. Moim przyjacielem jest Paweł.
Bartek pobiegł do swojego pokoju. Siedział tam aż do wyjazdu.
Parę godzin później byli już na miejscu. Duży, ładny dom z wielkim ogrodem był właśnie przed oczyma Bartka i jego rodziców. A niespodzianką dla Bartka było to,że miał własnego konia. Marzył zawsze o koniu ale wolałby aby Paweł też był blisko. A dzieli ich ponad pięćset kilometrów.
Po paru dniach do Bartka zadzwonił Paweł..Był bardzo zadowolony,bo rodzice powiedzieli mu,że wyprowadzą się i będą mieszkać obok siebie jak dawniej. Bartek był szczęśliwy z tej nowiny. Gdy pierwszy raz poszedł do szkoły w tej miejscowości to wszystkie dziewczyny gadały jaki jest uroczy, przystojny i tym podobne. Jedna nawet zagadała aby go lepiej poznać. Rozmawiali tak codziennie po parę godzin aż w końcu Bartek zapytał się jej czy będzie jego dziewczyną. Zgodziła się. Mijały miesiące a Paweł dalej nie przeprowadził się. Ale tego dnia właśnie przyjechał do Bartka ale nie był sam. Był z jakimś chłopakiem i dziewczyną.
-Bartek.-Powitał go Paweł.- To jest Amanda, moja dziewczyna a to Kuba mój kumpel.
-Co? Kumpel?
-Tak, bo wiesz wyprowadziłeś się a samemu było nudno snuć plany a Kuba interesuje się tym co my więc fajnie.
-Była umowa...
-Też znajdź przyjaciół. Słuchaj nie zapomniałem o tobie ale trzeba żyć dalej.
-Eh.. no spoko.
-Haha żartowałem..To mój kuzyn.. właśnie mieszka niedaleko i chciał cię poznać.
-Hehe nabrałeś mnie.
-Paweł cały czas o tobie gada normalnie jakby się zakochał.-Wtrącił się Kuba.
-A może się zakochałem?-Zapytał Paweł
-Serio?
-Nie. To mój kumpel i nikt nigdy się nie wtryni pomiędzy nas.
-No właśnie.
Po roku Paweł z rodzicami się wprowadzili na przeciwko Bartka. Chłopaki byli ze sobą zżyci więc nikt nie zniszczył ich przyjaźni. Obaj mieli dziewczyny które były przyjaciółkami. Tak właśnie się kończy piękna historia dwóch przyjaciół Bartka i Pawła.
---------------------------------
Wiem,że dla was będzie nudne i pod tym postem nie będzie ani jednego komentarza ale to nic :)
Było sobie dwóch kumpli. Znali się od małego. Lecz pewnego dnia gdy jeden z nich przyszedł od przyjaciela dowiedział się,że on i jego rodzina wyprowadzają się. To był dla niego szok. Poszedł do siebie do pokoju i zadzwonił do przyjaciela.
-Paweł.- Powiedział Bartek.-Nie wiesz nawet co się stało...To straszne...
-Co się stało?
-Wyprowadzam się...
-Ale jak to? mieliśmy takie same plany, wszystko już zaczęliśmy realizować.
-Wiem i za to przepraszam...Nie miałem pojęcia..
-Jest mi przykro...Kiedy wyjeżdżacie?
-Za dwa dni.
-Spotkajmy się jutro koło placu.
-Dobra będę..Do zobaczenia.
Rozłączyli się. Bartek był załamany. Nie chciał stracić kumpla a wiedział,że straci jeśli wyjedzie. Nie może na to pozwolić.
Rano Bartek i Paweł spotkali się koło placu.
-To co robimy?-Zapytał Bartek
-Słuchaj ty nie możesz wyjechać.
-Nawet nie chce.
-Kumplujemy się od małego...Tyle wspólnych przeżyć...Nie możesz im się postawić?
-Nie mogę,,,Wybacz mi.
-Czyli jednak chcesz wyjechać...No spoko to pa może się kiedyś zobaczymy.
-Nie chcę odjeżdżać!!!
-Bez względu ile cię nie będę widział, pamiętaj, nigdy nie znajdę sobie innego przyjaciela.
-Ja też.
Chłopcy się przytulili i pożegnali. Bartek wrócił smutny i przygnębiony.
-Bartuś, znajdziesz nowych przyjaciół.
-Nie chce. Moim przyjacielem jest Paweł.
Bartek pobiegł do swojego pokoju. Siedział tam aż do wyjazdu.
Parę godzin później byli już na miejscu. Duży, ładny dom z wielkim ogrodem był właśnie przed oczyma Bartka i jego rodziców. A niespodzianką dla Bartka było to,że miał własnego konia. Marzył zawsze o koniu ale wolałby aby Paweł też był blisko. A dzieli ich ponad pięćset kilometrów.
Po paru dniach do Bartka zadzwonił Paweł..Był bardzo zadowolony,bo rodzice powiedzieli mu,że wyprowadzą się i będą mieszkać obok siebie jak dawniej. Bartek był szczęśliwy z tej nowiny. Gdy pierwszy raz poszedł do szkoły w tej miejscowości to wszystkie dziewczyny gadały jaki jest uroczy, przystojny i tym podobne. Jedna nawet zagadała aby go lepiej poznać. Rozmawiali tak codziennie po parę godzin aż w końcu Bartek zapytał się jej czy będzie jego dziewczyną. Zgodziła się. Mijały miesiące a Paweł dalej nie przeprowadził się. Ale tego dnia właśnie przyjechał do Bartka ale nie był sam. Był z jakimś chłopakiem i dziewczyną.
-Bartek.-Powitał go Paweł.- To jest Amanda, moja dziewczyna a to Kuba mój kumpel.
-Co? Kumpel?
-Tak, bo wiesz wyprowadziłeś się a samemu było nudno snuć plany a Kuba interesuje się tym co my więc fajnie.
-Była umowa...
-Też znajdź przyjaciół. Słuchaj nie zapomniałem o tobie ale trzeba żyć dalej.
-Eh.. no spoko.
-Haha żartowałem..To mój kuzyn.. właśnie mieszka niedaleko i chciał cię poznać.
-Hehe nabrałeś mnie.
-Paweł cały czas o tobie gada normalnie jakby się zakochał.-Wtrącił się Kuba.
-A może się zakochałem?-Zapytał Paweł
-Serio?
-Nie. To mój kumpel i nikt nigdy się nie wtryni pomiędzy nas.
-No właśnie.
Po roku Paweł z rodzicami się wprowadzili na przeciwko Bartka. Chłopaki byli ze sobą zżyci więc nikt nie zniszczył ich przyjaźni. Obaj mieli dziewczyny które były przyjaciółkami. Tak właśnie się kończy piękna historia dwóch przyjaciół Bartka i Pawła.
---------------------------------
Wiem,że dla was będzie nudne i pod tym postem nie będzie ani jednego komentarza ale to nic :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)