Było sobie czterech kumpli. Mieszkali oni w mieście. Często chodzili do klubu aby się zabawić. Pewnego dnia do klubu weszły dwie dziewczyny. Chłopakom spodobały się. Marcin, brązowooki blądyn postanowił zagadać do nieznajomej dziewczyny. Podszedł i stanął za nią. Gdy Kamila się odwróciła ujrzała jego piękne oczy. Patrzył na nią zimnym ale także czułym spojrzeniem.
-Jak masz na imię?-Zapytał chłopak-Ja Marcin.
-Kamila.
-A więc Kamilo czy zatańczysz ze mną?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo przyszłam zabawić się z przyjaciółką.
-No cóż zostaje mi tylko odejść zawiedzionemu.
Marcin odszedł a dziewczyny zaczęły tańczyć. Chłopak postanowił że spróbuje poderwać tą dziewczynę. Gdy Kamila poszła do ubikacji Marcin podszedł do jej przyjaciółki i zaczął wypytywać o Kamilę i spróbował przekonać dziewczynę aby przekonała swoją przyjaciółkę aby z nim zatańczyła. Dziewczyna się zgodziła.
Po pietnastu minutach Marcin podszedł do stolika gdzie siedziała Kamila z przyjaciółką. Zaprosił Kamilę do tańca. Zgodziła się. Akurat grali wolnego. Tańczyli przytuleni do siebie a Kasia robiła zdjęcia Marcinowi i przyjaciółce.
Gdy impreza się skończyła. Marcin zabrał Kamilę do siebie, bo była tak pijana,że nie mogła ustać na nogach. W domu chłopaka było tylko jedno łóżko. Dziewczyna próbowała zaciągnąć go do łóżka ale Marcin wiedział,że nie jest taka jak jest trzeźwa więc nie uległ dziewczynie. Gdy ona spała on siedział obok i przyglądał się. Gdy Kamila obódziła się zaczęła się rozglądać. Na szafce obok była kartka z napisem "Ja musiałem wyjść. Gdy wstaniesz i zechcesz wyjść zostaw klucze pod wycieraczką". Kamila nie wiedziała co się dzieje. Gdy wyszła zrobiła tak jak pisało na kartce. Przez całą drogę do domu zastanawiała się co się wczoraj wydarzyło i czyje to mieszkanie. Gdy przyszła do domu mama zaczęła jej zadawać pytania a ona nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Następnego dnia w szkole spytała się Kasi co się działo na imprezie ale ona też nie pamięta. Na lekcjach nie mogła się skupić. Była przejęta całą tą sytuacją. Gdy wyszła ze szkoły. Koło bramy na motorze siedział Marcin.
-Hej Kamila.-Podbiegł do niej
-Hej.
-Jak tam po imprezie?
-Słabo.Nic nie pamiętam.
-Nic dziwnego byłaś tak narąbana,że ledwo na nogach stałaś. Dobrze,że cię zabrałem do siebie.
-To twój dom? Ale my nie robiliśmy nic?
-Ty się do mnie przystawiałaś.
-O Boże....
-Spokojnie nie doszło do niczego, bo ci nie pozwoliłem ale uwierz,że miałaś szczęście że trafiłaś na mnie, bo moi kumple by chętni byli.
-Dziękuje.
-Chodź się przejedziemy.
Kamila nic nie mówiąc wsiadła na motocykl i pojechała z nim nad jezioro. Tam był przyszykowany koc i kosz pełen smakołyków oraz wino. Po paru minutach dziewczyna zaczęła całować chłopaka. On nie miał nic przeciwko, bo kochał Kamilę i nie chciał aby ktokolwiek ją skrzywdził.
Minął miesiąc byli już razem i tego właśnie dnia on pędził na spotkanie z nią. Padał strasznie deszcz. On miał 170 na liczniku. Niestety wpadł w poślizg i wpadł na barierę. W kieszeni miał pierścionek dla dziewczyny,bo kończyła studia a on chciał być z nią na zawsze. Ona gdy usłyszała o wypadku w telewizji i zobaczyła jego twarz pobiegła w to miejsce. Policja pozwoliła jej przejść zobaczyła w kieszeni pierścionek z napisem kocham cię Kamilko. Wzięła go i się rozpłakała. Kochała go.
Następnego dnia pożyczyła motor od przyjaciela Marcina i jechała tak szybko aż wpadła w poślizg i zginęła. Chciała już zawsze z nim być.Kochała go. Pogrzeb mieli wspólny i nic już ich nie rozdzieli.
********
Przepraszam,że nic długo nie pisałam ale dziś miałam wenę przy piosenkach. Z motorem skojarzyły mi się piosenki maliny więc ich słuchałam. Mam nadzieję,że wam się spodoba i skomentujecie